"Pyza na polskich dróżkach" w reż. Jerzego Fedorowicza w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
W pierwszych słowach mego listu chcę powiedzieć, że ja, szara mysz wyborcza, martwię się o pana! Parlamentarny krawiec dał w igłę. Widział pan to? Rano Yves Saint Laurent robił, co mógł (o ile szaty naszej władzy konstruuje Yves Saint) - a po południu premier ostateczną wypowiedź o wicepremierze Lepperze do natychmiastowego uwierzenia narodowi via TV podawał. Śledził pan tę jazdę intelektualną? Gdy premier wygłaszał, przypominały mi się wszystkie grzechy moje... Mniejsza z tym. Gdy, niwelując Leppera, Demostenes zdobywał fundamentalne słowo "warchoł" - usłyszałem: "warhoł". Nic na to nie poradzę. Usłyszałem legendarne, przyduchowe "hy"! Ucho nie złowiło kluczowego "cy", bo w miejscu "cy" ucho złowiło trzask szwu na karku Demostenesa! Tak, Yves Saint Laurent nie znalazł nici godnej myśli retora. No i puściły szaty w czwartek. A może miałem omamy Trąbki Eustachego? Jeśli jednak boskie szaty istotnie puściły, niechaj ci, co szyj�