Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu z okazji 50-lecia śmierci swojego patrona Jerzego Szaniawskiego wystawia "Żeglarza" w reżyserii debiutującego Wojtka Rodaka. Spektakl korzystający z języka sztuki współczesnej gra z tekstem Szaniawskiego w nieoczywisty sposób i zaprasza widza do weryfikacji myślenia o stawianiu pomników. Z Wojtkiem Rodakiem - reżyserem, Marceliną Obarską - dramaturżką i Przemkiem Branasem - twórcą przestrzeni, rozmawia Seb Majewski - dyrektor artystyczny wałbrzyskiej sceny.
SEB MAJEWSKI: Przygotowujesz premierę tekstu "ŻEGLARZ" z 1925 roku autora Jerzego Szaniawskiego, który zmarł w 1970. Pracujesz ze swoją wyobraźnią. Powiedz mi, co sobie wyobrażasz, jak myślisz 1925? WOJTEK RODAK: Wyobrażam sobie port budowany w Gdyni i dużo marynarzy i odradzanie się po kryzysie. I zastanawiam się, kiedy ten czas przemija, z czym my się mierzymy obecnie. Myślisz, że 1925 - 2020 jakoś się rymuje? - Myślę, że tak. Mam nadzieję, że nie skończy się tak, jak skończyło się 20 lat później. Czyli w 39? - Tak. Ja też mam taką nadzieję. A jak już o liczbach mówimy, to 28 lutego premiera "ŻEGLARZA" na Scenie Kameralnej. To jest twój debiut. Czy w szczególny sposób podchodzisz do spektaklu debiutanckiego? - Nie. Traktuje go bardziej, jako rodzaj warsztatu, zdobywania doświadczenia. I już mogę powiedzieć, że nauczyłem się bardzo dużo, jeżeli chodzi o pracę w teatrze i pracę z ludźmi. A także jako przygodę.