W sumie wyszło przedstawienie w sam raz na karnawał - można obejrzeć, ale jest jak szampan bez bąbelków i nie uderza do głowy - o "Igraszkach z diabłem" w reżyserii Gabriela Gietzky'ego w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie pisze Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.
Częstochowski teatr ostatnimi czasy nie ma szczęścia do scenografów. W ubiegłym sezonie koszmarna scenografia Bożeny Pędziwiatr do "Tajemniczego ogrodu" (reż. Cezary Domagała), w tym - nieprzemyślane dekoracje Dominiki Skazy i kompletny chaos wśród doboru kostiumów Diany Marszałek. A przecież w takiej bombie repertuarowej, jaką są "Igraszki z diabłem" Jana Drdy, scenografia i kostiumy są sprawą kluczową. No, chyba że się ma takich aktorów, jakich miał Tadeusz Lis w 1979 roku, w kultowych telewizyjnych "Igraszkach...". W częstochowskich igraszkach AD 2007, pomyślanych jako przedstawienie sylwestrowo-karnawałowe, aktorzy też grają dobrze, ale ich dobrą grę tłumi kolejna jarmarczna scenografia i żenująco dobrane kostiumy. Koncepcja reżysera (Gabriel Gietzky) jest banalna - uwspółcześnienie "Igraszek". Kolejne uwspółcześnienie sztuki, która już weszła do klasyki granej na polskich scenach (pierwszy raz wyreżyserowane przez samego Leo