"Demony" w reż. Wojciecha Adamczyka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Życiu.
Niniejszym dziś dopiero kończymy rekordowy weekend w stołecznych teatrach. Od piątku do niedzieli premiera - trudno więc było omówić je razem. Dziś finał - w Teatrze Ateneum. Tu - dawno niewystawiane na polskich scenach "Demony" Johna Whitinga. Zaczniemy od komplementów. Dobrze się stało, że sztuka o społeczności opętanej przez demony zna lazła się teraz na scenie, w kraju, który sprawia wrażenie, że jedynie może go wyciągnąć z tarapatów nie kolejna komisja śledcza, lecz sprawny egzorcysta. Tu niestety komplementy się kończą. Źle się bowiem stało, że ten niegdyś ważny tekst przypomniano w sposób, który u widzów zasypiających na każdym miejscu i o każdej porze - może spowodować taką właśnie obronną reakcję. To nie Salem Rzecz znana, Whiting posłużył się tematem opętania dobrze nam znanym z "Czarownic z Salem" czy naszej rodzimej "Matki Joanny od Aniołów" Iwaszkiewicza. Z tych trzech utworów ja zresztą najwyżej cenię so