Po XXVI Dniach Sztuki Współczesnej pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej- Białystok.
Nowoczesne, multimedialne, pełne zaskakujących nowinek technicznych. Dni Sztuki Współczesnej idą z duchem czasu. Szkoda, że właśnie się skończyły Tak jak w poprzedni festiwalowy weekend sporo widzów zachodziło w głowę: jak oni (twórcy) to zrobili? Pytanie komputerowego laika być może ekspertom od nowoczesnych technologii wyda się naiwne, ale rzeczywiście: część prezentacji, jakie zobaczyć mogliśmy podczas Dni Sztuki Współczesnej - wykracza poza tradycyjny teatr, a wkracza w rzeczywistość wirtualną, kreowaną na oczach widza tu i teraz, za pomocą nowoczesnych technologii. Festiwal, organizowany przez Białostocki Ośrodek Kultury, zawsze szukał tego, co działo się na styku różnych mediów: teatru, wideo, tańca. Teraz dostaliśmy wyjątkowo dużo sztuki performatywnej, której bliżej do performance niż tradycyjnych spektakli. To wprowadza nową ciekawą jakość do białostockiego festiwalu i coraz częściej podsuwa pytanie: czy kamera sprzężo