Potwierdza się opinia, ze Częstochowa lubi gwiazdy. A ze głośnych nazwisk zabrakło w gościnnym spektaklu "Szalone nożyczki", duża sala Teatru im. Mickiewicza świeciła w sobotę pustkami.
Z "Szalonymi nożyczkami" przyjechał do nas Teatr Polski z Bielska-Białej. W obsadzie tej komedii kryminalnej pojawili się prawie wyłącznie młodzi aktorzy. Ale niewątpliwie sprawni, i to w zadaniach dla aktora dość nietypowych. Amerykański hit, bo komedia ta od 20 lat utrzymuje się w repertuarach teatrów za oceanem, jest przykładem teatru interaktywnego - od odtwórców ról wymagającego zdolności improwizacji i refleksu. Kiedy bowiem już dokonała się zbrodnia - sławna pianistka mieszkająca nad zakładem fryzjerskim zamordowana została przez wielokrotne wbicie w jej szyję fryzjerskich nożyczek - pojawiają się policjanci. Na świadków powołują publiczność. Widzowie wykazali się doskonałą pamięcią sytuacyjną, a zarazem detektywistyczną wręcz dociekliwością. Choć czasem wścibstwo przynosiło groźne efekty. - Kiedy był pan nieobecny w salonie fryzjerskim, przestawiał pan podobno samochód. A czemu tak długo to trwało? - pytał jeden z widz�