"Holender tułacz" w reż. Herberta Adlera w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Nie siedem, a 21 lat trzeba było poczekać w Łodzi na powrót "Holendra tułacza". Spektakl, który podarował Teatrowi Wielkiemu Richard Wagner Festival Wels, prowokuje do pytania: jak powinno się dziś wystawiać dzieła Wagnera? Spór pomiędzy tradycjonalistami i zwolennikami teatralnych eksperymentów wybucha przy okazji każdej inscenizacji Wagnerowskich oper. Herbert Adler, reżyser zaprezentowanego w Łodzi "Holendra", jest zwolennikiem poszanowania oryginału, co przez niektórych może zostać odebrane jako zachowawczość. Jest tu wszystko, czego można się spodziewać: wizualizacja morskiego krajobrazu, statek, tytułowy bohater w czarnym płaszczu i z posępną miną. Zawiodą się miłośnicy inscenizacyjnej i interpretacyjnej odwagi, która nie musi przecież sprowadzać się do zamiany statku na motorówkę, a Holendra w surfera w bermudach. Można subtelniej - w realizacji Olivera Mearsa dla Northern Ireland Opera akcja "Holendra" przeniesiona została do Irland