ZAMIAST SCENY JEST ARENA. W żółtym piasku grzęzną nogi aktorów. Ale ci sami aktorzy potrafią wyczyniać prawie akrobatyczne ewolucje pod kopułą namiotu. Teatr w cyrku! - więc zderzenie dwu różnych konwencji. Zabawa i sztuczność, sztuka widowiskowa i ta, nastawiona na wysokie tony. W cyrkowym namiocie, gdzie miejsce na iluzję, clownadę i zarazem autentyczny sprawdzian z nieodłącznym dreszczykiem emocji - cytaty z literatury, wielkie słowa i wszelkie działania teatralne zyskują wymiar zaskakujący. I inne już jakby przesłanie, efekt mocniejszy. To spotkanie teatru z cyrkiem - napisał o kierowanym przez Krzysztofa Jasińskiego Teatrze STU włoski krytyk - nie jest przypadkowe, "gdyby nie istniał namiot cyrkowy, teatr musiałby go (i potrafił) wymyślić"... Mowa o widowisku buffo "Pacjenci" na motywach powieści M. Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". W równej mierze odnosi się to i do nowszej premiery - musicalu "Szalona lokomotywa" według tekstów Witkac
Tytuł oryginalny
Szalona lokomotywa przyjechała
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Kulturalny nr 23