Owacjami na stojąco od dnia wrześniowej premiery przyjmuje "Czarownice z Salem" widownia we wrocławskim Teatrze Współczesnym, choć znaczna jej część należy do pokolenia, które dobę totalitarnego "zniewolenia umysłów" poznawało już na lekcjach historii. Nic dziwnego. Spektakl w inscenizacji i reżyserii Jacka Bunscha podkreśla to, co w klasycznym dziś dramacie Millera aktualne będzie niestety zawsze. W interpretacji Bunscha "Czarownice z Salem" opisują sytuację, w jakiej idea przedzierzgnięta w ideologię, w treść ślepo wyznawanej i nietykalnej doktryny, staje się narzędziem manipulowania innymi. Nadużywają jej wówczas ludzie pogrążeni w osobistym złu i owładnięci stłamszonymi namiętnościami: chciwością, erotyzmem, zazdrością, żądzą władzy. Reżyser - jak sam wyznaje - w swej wizji teatralnej pragnął stworzyć klimat świata Salem, pokazać narastające szaleństwo wyobraźni manipulatorów. Służą temu wszystkie teatralne środki. Reż
Tytuł oryginalny
Szaleństwo wyobraźni po lekcjach historii
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 296