Wszelkiego rodzaju szaleństwo, obłęd były zawsze najbardziej "scenicznymi" stanami ducha bohaterów dramatycznych, począwszy od antyku, poprzez dramat elżbietański, romantyzm, aż po współczesność. Że jednak praktyka sceniczna można spłatać twórcom teatralnym figla i zaprzeczyć tej oczywistej tezie, niechcący dowiódł na Scenie Kameralnej Starego Teatru Krzysztof Orzechowski. "Zatrute pióro" Ronalda Harwooda, współczesnego autora brytyjskiego, znanego z tego, że jego dramaty stanowią zawsze wspaniały materiał aktorski, okazało się przedstawieniem dość nijakim, przydługim i przyciężkim. Schizofreniczna postać krytyka muzycznego, Eryka Wellsa stała się absolutnie jednowymiarowa. Monumentalnej dość postury aktor, jakim jest Tadeusz Huk, nie znalazł w sobie żadnych neurotycznych odruchów, które mogłyby przyciągnąć uwagę widza, zaintrygować go. Jego postać zresztą widocznie i celowo ustawiona była przez reżysera w
Tytuł oryginalny
Szaleństwo niesceniczne
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 291