Dramat człowieka, który odwołuje dziś to, co mówił wczoraj, bo nie może wytrzymać ciśnienia opinii, mógłby mieć bardzo współczesną oprawę, gdyby na niego popatrzył pisarz-moralista, śledzący losy człowieka w kategoriach etyki. Problem naukowca-konformisty, który podjął Brecht w "Życiu Galileusza", nie jest problemem tego czy innego okresu historycznego. Nie wiąże się wyłącznie z określoną formacją ustrojową. Przyjmuje różne warianty w zależności od miejsca, czasu i mądrości domów panujących. Brecht zamazał właściwe proporcje dramatu. Spojrzał na niego z ciasnego podwórka doktrynera. A problem trzeba było postawić generalnie. Roztrwonił jego materię dramatyczną i powstał niewypał. Skazy nie potrafił usunąć nawet komentarz, dołączony do utworu. Satyryczne akcenty pod adresem Kościoła Katolickiego fałszywie zabrzmiały w "Życiu Galileusza". Wprawdzie Brecht pisał w "Uwagach do Życia Galileusza", że intencje te
Tytuł oryginalny
Szaleństwa abstrakcji
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 20