Zawsze drażniły mnie grymasy domorosłych recenzentów, wybrzydzających na teatr, który swój repertuar opierał na tzw. pozycjach lekturowych. Cóż to bowiem za zarzut, skoro wiadomo, iż lektury szkolne (poza współczesnymi) to klasyka literacka, a więc to, co w dziejach literatury najlepsze. Dlaczego zatem teatr ma się wstydzić wystawiania najbardziej wartościowych sztuk w historii dramatu? Dlaczego ze skrępowaniem ma przygotowywać premiery dzieł Fredry, Słowackiego, Szekspira czy Moliera? Dlatego, że są w kanonie lektur szkolnych? Powiem więcej, właśnie takiego repertuaru, prezentującego wielką literaturę, oczekuję od dzisiejszego teatru, zagubionego w poszukiwaniach formalnych, grzęznącego w coraz wymyślniejszych, lecz pozbawionych myśli inscenizacjach, schlebiającego gustom mało wybrednej młodocianej widowni. Cała ta szamotanina wokół sceny, mająca na celu zaszokowanie widzów reżyserskimi fajerwerkami i natrętną aktualnością, przynosi skute
Tytuł oryginalny
Szalbierstwo ma pierwszeństwo
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Ludu nr 28