"ostatni tancerze zdjęli maski i przypatrują się sobie śmiertelnie znużonymi oczami"
(Büchner, Leonce i Lena)
Wreszcie Buchner w Warszawie. Wprawdzie ani "Woyzeck", ani "Śmierć Dantona" lecz tylko "Leonce i Lena". Czy rzeczywiście tylko? Jedna z najświetniejszych komedii niemieckiej literatury, może najświetniejsza. Romantyczna i antyromantyczna zarazem, kulminacja i przezwyciężenie romantyzmu. Tendencje wielkiego okresu doprowadzone do szczytu, z którego już widać początek czegoś, oo uświadomi się dopiero w następnym stuleciu. Krytyka języka,jako temat: rozkład bohatera literackiego, który nie potrafi już utożsamić się z sobą; dialog, w którym kwestie nie spotykają się, lecz mówione są jakby "obok siebie" - cechy uważane za właściwość dzisiejszej awangardy. I ten sam klimat zachwiania wartości, relatywizmu, obejmującej wszystko ironii. Komedia napisana przez autora o wybitnym poczuciu tragizmu, jak wszystkie wielkie komedie literatury światowej. Bohater, który chce oderwać się od siebie, jak u Kafki, jak u Frischa, jak u Mro