Nadchodzi czas zaciskania pasa, ale w tych zmianach jest coś bardzo niepokojącego - powiedział sławny dyrygent Simon Rattle. Chodzi o cięcia publicznych pieniędzy, które dotknęły instytucje kultury w Angli. Rozmowa Anny S. Dębowskiej w „Gazecie Wyborczej”.
"Walka trwa. Musimy się starać, aby muzyka klasyczna pozostała bijącym sercem Anglii i naszej kultury" - powiedział w niedzielę, 23 kwietnia sławny angielski dyrygent Sir Simon Rattle. Dawny szef Filharmoników Berlińskich stoi obecnie na czele najlepszej angielskiej orkiestry - London Symphony Orchestra.
Wczoraj dyrygował kolejnym koncertem LSO w jej siedzibie w londyńskim Barbican Centre. Nie ograniczył się jednak do prowadzenia koncertu, ale postanowił zabrać głos w sprawie trudnej sytuacji finansowej angielskich instytucji kultury, zwłaszcza tych muzycznych.
Treść przemówienia Rattle'a trafiła do mediów w poniedziałek.
English National Opera ma się wynieść z Londynu
Rattle odniósł się do ubiegłorocznych decyzji Arts Council England (ACE), organu zajmującego się dystrybucją środków finansowych na utrzymanie instytucji kultury, które w Anglii zajmują się sztuką. Arts Council ogłosiła w listopadzie ubiegłego roku, że wiele ważnych dla kultury teatrów i orkiestr będzie miało w 2023 r. budżet okrojony od 20 proc.
Wyjątkowo dramatycznie wyglądało to w przypadku English National Opera, jednego z dwóch działających w Londynie teatrów operowych. Pierwszym jest uchodzący za elitarny, najważniejszy w Anglii i jeden z czołowych na świecie Royal Opera House - Covent Garden.
Mieszczący się od ponad 50 lat w London Coliseum ENO, na czele którego stoi wybitna irlandzka reżyserka Annilese Miskimmon, jest teatrem bardziej egalitarnym. I choć reżyserują tam wybitni artyści, to jego poziom artystyczny nie uchodzi za tak wysoki jak ROH. Ma jednak swoją wierną publiczność i nieprawdą jest, że liczący dziewięć milionów mieszkańców Londyn nie potrzebuje dwóch oper.