"Trojanie" w reż. Carlusa Paradissa w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Pisze Małgorzata Dziewulska w Dwutygodniku Strona Kultury.
"Trojan" Berlioz napisał na dwa wieczory: pierwszy dział się w Troi, drugi w Kartaginie. Niektórzy widzowie w Warszawie wyszli, zanim stało się całkiem jawne, że momenty aktorskiej retoryki oraz cała wideosfera są przedmiotem gry - nie mnożeniem sztamp i chwytów. Mieć język to mieć wszystko. Style były wspólne, a język jest własny. Fura oznacza styl teatralny powstały w teatrze La Fura dels Baus. Ma niecodzienną pojemność komunikacyjną, to nim posługują się realizatorzy "Trojan" Berlioza - Padrissa, Olbeter i Riera. Potrafi wchłaniać całe terytoria artystyczne, jest bardzo muzykalny. Wiele razy dotrzymywał kroku operze - Debussy'emu w "Męczeństwie św. Sebastiana", de Falli w "Atlantydzie", Berliozowi w "Potępieniu Fausta", "Czarodziejskiemu fletowi" Mozarta. Z Berliozem Fura znajduje współbrzmienie tym bardziej dziwne, że jej narracje zdają się mieć odwrotne intencje. Trzymają się bardziej tego, co zwykłe i popularne, niż tego, co wymyś