"Małe zbrodnie małżeńskie"w reż. Ewy Marcinkówny w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Po III Letnim Festiwalu Małych Form Teatralnych w Teatrze Bagatela w Krakowie pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Od soboty nie ma wątpliwości: w naszym mieście teatr umiarkowanych wieczorów, teatr nastrojów przejściowych - potrzebny od zaraz. W ramach Letniego Festiwalu Małych Form Teatralnych, w teatrze Bagatela, na Scenie na Sarego 7, Teatr Dramatyczny z Białegostoku pokazał "Małe zbrodnie małżeńskie" Erica-Emmanuela Schmitta. Zdumiewające. Poszedłem z obowiązku - wyszedłem cudnie ubabrany czystą przyjemnością. Przyjemnością bycia pomiędzy. Żadnych skrajności. Dobry spokój, gdy za oknem ani lato, ani jesień, ni ciepło, ni zimno, ni wiatr, ni stójka powietrza, i nie wiadomo, czy mży, czy nie. Już nie dzień, jeszcze nie noc. Pyszny spokój stanów umiarkowanych. Z umiarkowanie zaprzątniętą światem głową lazłeś Plantami umiarkowanymi - a za chwilę ze sceny to samo ciepło szarości do ciebie przyszło. I zlepiły się umiarkowania. "Małe zbrodnie małżeńskie" - orzeźwiający brak skrajności. Ani czarny kryminał, ani napastliwa komedia. Ot, opowie�