Nazwisko Artura Millera - najgłośniejszego obok Tennessee Williamsa dramaturga amerykańskiego doby dzisiejszej nie jest zapewne obce także i naszej szerokiej publiczności. Ale raczej z filmu (Czarownice z Salem) i filmowych plotek (ex-małżonek - Marylin Monroe) niż z przedstawień zrealizowanych na lubelskiej scenie. Tymczasem twórczość sceniczna Millera, zwłaszcza ta wcześniejsza, z pierwszego powojennego dziesięciolecia zasługiwała zawsze na większe zainteresowanie z naszej strony. Choćby dlatego, że jest to naprawdę dobry teatr popularny, którego publicystyczno-moralizatorska warstwa nie kolidując bynajmniej z naszymi zapatrywaniami podsuwa sporo żywych treści do ponownych przemyśleń. Twórczość tego lewicującego Amerykanina pasuje więc jak ulał do uprawianego u nas modelu teatru, który ma łączyć zadania artystyczne z popularyzatorską i wychowawczą funkcją. Toteż zainteresowanie naszych teatrów twórczością Millera wydaje się całkiem uzas
Tytuł oryginalny
Synowie żądają rozrachunku
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Ludu nr 110