EN

29.06.2001 Wersja do druku

Syndrom strusia

Dawno żadne przedstawie­nie nie wzbudziło przed pre­mierą takich emocji jak "Wie­lebni" Sławomira Mrożka, w reżyserii Jerzego Stuhra. Po długim czasie teatralnej posu­chy, gdzie każdy nowy spek­takl w Starym mógłby być świetnym materiałem badaw­czym dla naukowców zajmują­cych się snem (jako tropiciel chrapnięć krakowskich wi­dzów wiem coś o tym), na pra­premierę "Wielebnych" ocze­kiwano z pełnym napięciem. Potęgowały go jeszcze słowa autora, a przede wszystkim re­żysera, który wyrażał obawy, iż spektakl może być odebra­ny w naszym kraju jako wido­wisko wyśmiewające się ze świętości, dotykające delikat­nej kwestii żydowskiej i kato­lickiej. Zdaje się, że Jerzy Stuhr tak bardzo przestraszył się posądzania go o cokol­wiek, iż schował głowę w pia­sek, robiąc przedstawienie o niczym, ani śmieszne ani straszne, letnie i płaskie jak mazowiecka równina. Przypisywana strusiowi cecha chowania głowy w pia­sek nie jest jedyn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Syndrom strusia

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska+Echo Krakowa nr 150

Autor:

Magda Huzarska

Data:

29.06.2001

Realizacje repertuarowe