Dawno żadne przedstawienie nie wzbudziło przed premierą takich emocji jak "Wielebni" Sławomira Mrożka, w reżyserii Jerzego Stuhra. Po długim czasie teatralnej posuchy, gdzie każdy nowy spektakl w Starym mógłby być świetnym materiałem badawczym dla naukowców zajmujących się snem (jako tropiciel chrapnięć krakowskich widzów wiem coś o tym), na prapremierę "Wielebnych" oczekiwano z pełnym napięciem. Potęgowały go jeszcze słowa autora, a przede wszystkim reżysera, który wyrażał obawy, iż spektakl może być odebrany w naszym kraju jako widowisko wyśmiewające się ze świętości, dotykające delikatnej kwestii żydowskiej i katolickiej. Zdaje się, że Jerzy Stuhr tak bardzo przestraszył się posądzania go o cokolwiek, iż schował głowę w piasek, robiąc przedstawienie o niczym, ani śmieszne ani straszne, letnie i płaskie jak mazowiecka równina. Przypisywana strusiowi cecha chowania głowy w piasek nie jest jedyn
Tytuł oryginalny
Syndrom strusia
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska+Echo Krakowa nr 150