Jak świadomie, dobrze i mądrze kierować swoim dzieckiem, być surowym czy tolerancyjnym, wyrabiać w nim krytycyzm czy szacunek dla autorytetów, być mu przyjacielem czy mentorem, ukierunkowywać go od małego czy pozwolić na naturalny rozwój, nie ingerować? Jak przekazać własne doświadczenia i jak je przekraczać? Jeśli nawet stawiamy sobie te pytania, rzadko próbujemy na nie odpowiedzieć, działamy spontanicznie i niekonsekwentnie, po omacku. Z braku czasu, sił? Z braku ustalonych poglądów? Z niepewności, lenistwa? A przecież wiemy, że lata dzieciństwa i wczesnej młodości odcisną piętno na całym przyszłym życiu człowieka. Sprawa to ważna i skomplikowana, albowiem tworzenie osobowości nie dokonuje się na zasadzie prostych mechanizmów akcji i reakcji. Twórczość to szczególna. Śledząc biografie ludzi wybitnych na ogół nietrudno odczytać, na ile poprzednia generacja wywarła na nich wpływ. Rzadziej jednak dowiadujemy się, czy
Tytuł oryginalny
Syn genialny, syn marnotrawny?
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Katolicki nr 14