"Hamlet" w reż. Macieja Sobocińskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Hamlet, jak wiadomo, jest synem króla Danii. W spektaklu Macieja Sobocińskiego duch starego Hamleta (po wniknięciu w ciało syna; żadnej zjawy nie ma) przemawia po duńsku. Hamlet wygląda jak opętany, tarza się po zajmującym większą część sceny metalowym podeście-grobowcu, w męce wydobywając z siebie słowa ojca. Czemu duch po duńsku, skoro pozostali po polsku? Zagadka nie zostaje rozwiązana. Kolejna zagadka wyjaśnia się na końcu; spektakl zatacza koło, wracamy do punktu wyjścia. Na początku katatonicznie skulony na kanapie Hamlet ogląda powtarzające się jak na zaciętej płycie sekwencje ruchu: aktorzy przerzucają się z kanapy na kanapę, tworząc chwilowe konstelacje: tu Poloniusz z dziećmi, tam Horacy przy Hamlecie, ówdzie Klaudiusz z Gertrudą. Na końcu Hamlet zastyga w takiej samej bolesnej pozie, pochylony, przekrzywiony, ze złożonymi rękami. Być może więc to, co oglądaliśmy, jest wytworem chorego umysłu Hamleta. Albo przedśmiertnym