Intrygująca "Alicja" Pawia Miśkiewicza w Dramatycznym. Spektakl jest swobodną adaptacją pierwowzoru. Na bazie powiastki dla dzieci reżyser stworzył opowieść o dramatach dorosłych
W kolejowym wagonie, w który przeobraziła się scena Teatru Dramatycznego, rozgrywa się dziwny sen - fantazja na temat przygód małej Alicji z książek Lewisa Carrolla. Przedstawienie dziwne, zaskakujące, bardzo piękne. W tej swobodnej adaptacji prozy Carrolla najciekawsza wydaje się być narracja, przepływanie scen pozornie bez żadnego związku, aktorskie metamorfozy, purnonsensowy humor, a wreszcie sama scenografia przyjęta na premierze westchnieniem podziwu. To wszystko jest sennym marzeniem, maligną, w której na pół świadomi słyszymy w głowie absurdalne wierszyki, widzimy krajobrazy. Ten sen bywa zabawny, a nagle przełamuje się, beztroska gra przeobraża się w dręczący koszmar. To "senne" zorganizowanie przedstawienia przywodzi na myśl twórczość surrealistów czerpiących inspiracje z sennych marzeń. Miśkiewicz pokazuje, że Aragon, Eluard, Magritte i Dali mieli prekursora właśnie w Carrollu, a oglądanie "Psa andaluzyjskiego"