Nie ma szans, by w tym roku powstał projekt prac, które dawno już trzeba było przeprowadzić w supraskiej siedzibie Teatru Wierszalin, choć były na to pieniądze. W toczących się od blisko roku negocjacjach między marszałkiem a burmistrzem miasteczka doszło do impasu.
Na początku roku znów pojawił się temat przekazania zabytkowego drewnianego budyneczku ze sceną znanego w całej Polsce, ale i rozpoznawalnego w Europie Wierszalina, pod skrzydła marszałka. O tym zarząd województwa rozmawiał zresztą z poprzednimi władzami Supraśla, teatr jest bowiem wojewódzką instytucją kultury, a nieruchomość należy do gminy. Wtedy negocjacje stanęły w martwym punkcje, a i teraz, kiedy w Supraślu rządzi Radosław Dobrowolski, ich końca na razie nie widać. Początkowo burmistrz dopuszczał jedynie możliwość sprzedaży całej nieruchomość, a więc budynku i działki przy ul. Kościelnej, czyli w centrum miasta. I to proponując wyższą niż dwa lata wcześniej kwotę, bo po zleconej na nowo wycenie wartość miała wzrosnąć o blisko połowę (do prawie 733 tys. zł), przy czym zaproponowano 50-procentową bonifikatę. Marszałek natomiast za nakłady poniesione na remont - a w grę wchodzi ponadmilionowa inwestycja - zażądał nieo