Dramat Rippera może nie jest porywający, ale zasługuje na uznanie - o "Zabić superwajzora jak czternaście tysięcy kurczaków" w reż. Dawida Żłobińskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr im. Stefana Żeromskiego kojarzył mi się zawsze ze szkolnymi wyjazdami na spektakle. Teatr w liceum czy gimnazjum nie wydawał się pociągający, nie fascynował. Szkolne wycieczki traktowane były tylko jako czas wolny od zajęć, nikt nie oglądał "Antygony" czy "Skąpca" z myślą o późniejszej analizie. Po latach samowolnie wróciłem w mury teatru Żeromskiego, by przyjrzeć się jak w "Pokoju Becketta" wystawiono "Zabić superwajzora jak czternaście tysięcy kurczaków" w reżyserii Dawida Żłobińskiego. "Zabić superwajzora" to spektakl, który już przed premierą budził kontrowersje. Stało się tak za sprawą autora scenariusza przedstawienia Łukasza Rippera - syna dyrektora teatru, Piotra Szczerskiego. Podniosły się głosy, że to nepotyzm! Nie żyjemy jednak w średniowieczu, a dramat Rippera potrafi obronić się sam, nie dziwi więc fakt, że w małej sali na widowni zasiada komplet publiczności. Zapiski z życia Polaka na emigracji są aktualne, zwł