"Oświadczyny. Niedźwiedź" Antoniego Czechowa w reż. Juliusza Dzienkiewicza w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Janusz Łastowiecki.
Siedzę na spektaklu w Teatrze Lubuskim. Z tyłu widzowie szepczą. Z czasem szemrane komentarze stają się już coraz bardziej denerwujące i natarczywe. "Zobacz, zobacz - on wygląda jak Chaplin!". Koleje spektaklu schodzą więc w narzucone przez plotkujących widzów schematy. Trzeba więc szybko się od tego uwolnić, bo zamiast Czechowa zobaczymy już tylko imitacje, klasyczne zaśpiewy i kabaretowe wąsy. Najnowsza adaptacja dwóch jednoaktówek Czechowa ("Niedźwiedź" i "Oświadczyny") na lubuskiej scenie potwierdza moje obserwacje. Młody zespół lubuskiej sceny to wulkan energii. Brakuje tutaj jeszcze gry między wierszami, "na wielu bębenkach". Dwie jednoaktówki w reżyserii Juliusza Dzienkiewicza są skomponowane na kształt lustra. Jedna historia przegląda się w drugiej. W pierwszej, "Niedźwiedziu" wszystko układa się w sposób znany z wielopokoleniowego przysłowia. Kto się czubi, ten się lubi. A z antagonistów, bohaterowie Czechowa, Popowa (Romana Filipowsk