- Moim sukcesem jest sprawa Teatru Nowego, którą wielu wymienia moją porażkę. Rozwiązanie tego problemu stało się przykładem tego, jak powinny wyglądać normalne relacje między samorządem a podległymi instytucjami kultury - mówi Mirosław Orzechowski, łódzki wiceprezydent do spraw kultury w rozmowie z Krzysztofem Kowalewiczem z Gazety Wyborczej - Łódź.
Krzysztof Kowalewicz: Kiedy powinniśmy poznać nowego wiceprezydenta do spraw kultury? Mirosław Orzechowski [na zdjęciu]: Jak najszybciej. Proszę mnie nie pytać o to, kto i kiedy. Decyzja należy do prezydenta Kropiwnickiego. Zajmował się Pan edukacją i kulturą. To najtrudniejsze odcinki w kierowaniu miastem? - Bardzo obszerne, o czym świadczy chociażby ich budżet. Może dlatego nikt nie jest chętny na tę funkcję? - Wolałbym się nie wypowiadać o cudzych chęciach. Jeśli ktoś się decyduje na takie stanowisko, to musi być świadomy obowiązków. Pana następca musi się tylko prześlizgnąć przez kilka miesięcy do jesiennych wyborów samorządowych. - Nie ma zagrożenia, że pod nieobecność prezydenta zajmującego się kulturą nastąpi coś złego. To sfera bardzo dobrze funkcjonująca, nadzorowana przez kompetentnych dyrektorów. Co Pan uważa za sukces swojego rządzenia łódzką kulturą? - Chociażby sprawę Teatru Nowego,