ZŁOTE zaiste czasy nastały dla wszelakiej polskiej twórczości dramatopisarskiej. Teatry, otwierając na oścież swoje podwoje, gotowe są przyjąć dziś wszystko, co w tej dziedzinie powstaje nowego. Aktualną ich ambicją jest nie tyle renomowany towar z importu, co scenopis najprawdziwszej rodzimej produkcji, najlepiej zaś z gwarancją prapremiery. Siedzimy echa tego uprzywilejowania. W Warszawie idzie nowy Broszkiewicz. Tam także "Szachy" Grochowiaka spotkały się z rezerwą recenzentów. Wybrzeże wybrało sobie Mrożka. Głośny ze względu na spór o plagiat "Kondukt". Drozdowskiego wzięła Zielona Góra. Ta sama Zielona Góra oraz Wrocław, Bydgoszcz i Katowice są świadkami debiutu Jana Pawła Gawlika. Niezwykle przychylna atmosfera dla twórczości dramatopisarskiej sygnalizuje jej postępujący rozwój. Czy to z respektu i trochę z bojaźni dla dotychczasowej funkcji autora, który jest znanym (i groźnym!) recenzentem teatralnym w "Życiu Literackim", a mo�
Tytuł oryginalny
Sukces Jarockiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Robotnicza nr 44