Opowiadano mi anegdotę aktorze, który nadużywał scenicznego krzyku. Pewnego dnia trafił na partnera, który go umiał przelicytować. "Pojedynek" krzyku trwał dłuższą chwile.. Wreszcie ów partner, Józef Węgrzyn, niespodziewanie obniżył skalę głosu. Jego "antagonista" poczuł się nagle - jakby strącony ze skały. Stracił artystyczną równowagę. Nie wiedział, czy dalej krzyczeć, czy szeptać. Odnoszę wrażenie, że ów ton wokalnego natężenia niepotrzebnie narzucono zespołowi "Ateneum" w obecnym wystawieniu Buchnercwskiej "Śmierci Dantona". Reżyser Kazimierz Kutz uległ modzie. Utalentowany twórca filmowy, w teatrze nadużywa hałasu. Raz po raz rozbrzmiewają śpiewy. Zachowanie tłumów na ulicy, w Konwencie i na sali sądowej nie jest zróżnicowane. Scenografię Mariana Kołodzieja nie bardzo umiano wyzyskać. Daje on miarę swego kunsztu głównie w kompozycji fascynującej kurtyny. Na szczęście wspomagają widowisko niektóre dobre pomysły i - ze
Tytuł oryginalny
Sukces aktorów
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 295