Wymarzone miejsce, wspólnota, na której czele stoi charyzmatyczny, inteligentny i pełen uroku człowiek, mówiący o sobie: "Jestem wolnością, jestem pokojem, jestem sprawiedliwością. Jestem bogiem". Ta wspólnota to sekta. O operze Laurenta Petitgirarda "Guru", z dyrektorem artystycznym Jerzym Wołosiukiem rozmawiała Magdalena Jagiełło-Kmieciak.
Zagubieni w normalnym, codziennym życiu wyznawcy oddają swojemu guru wszystko, co mają, od pieniędzy po umysły. Jest wspólna praca, wspólne posiłki, wspólne śpiewy. Jest wspólna myśl, narzucona przez guru, odizolowani od normalności akolici, nakarmieni strachem, paranoicznymi ideami przywódcy, tracą kontrolę nad własną, oddzielną samoświadomością. Tylko guru wie, jak mają myśleć. Idylla zamienia się w koszmar. Wyznawcy popełniają zbiorowe samobójstwo. To fakty z 1978 roku w osadzie w Jonestown, na których osnute jest libretto współczesnej opery francuskiej Laurenta Petitgirarda "Guru" i fragmenty tej opery, czyli suita liryczna "Guru i Marie", która zabrzmi 13 października 2017 roku podczas koncertu inaugurującego nowy sezon artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie Magdalena Jagiełło-Kmieciak: Koncert inaugurujący nowy sezon artystyczny w Operze na Zamku będzie dość awangardowy, świeży, inny. Suita "Guru i Marie", która zabrzmi na scenie,