Być może przedstawienie "Czyi nie dobija się koni?" okaże się przebojem, na scenie spragnionego sukcesu Teatru Współczesnego. Jest widowiskowe, dynamiczne, montowane na sposób filmowy, co dzisiejszej, zwłaszcza młodej, publiczności odpowiada. Pobudza emocjonalnie, a jeśli ktoś włączy choćby na minimalne obroty rozum, znajdzie w nim także bodźce do niebanalnych refleksji. Powieść McCoya, na której jest oparty scenariusz, acz może nieco powierzchowna w penetracji psychologicznej bohaterów, jest niesłychanie sugestywna jako społeczna metafora. Metafora czego? Tu możliwych jest kilka odpowiedzi. Np. że jest to syntetyczny obraz Stanów Zjednoczonych (dokładniej: poważny wycinek tego obrazu) z lat wielkiego kryzysu. Albo: przełożona na konkret scenicznego dramatu wizja kapitalizmu z jego ideologią bezwzględnej rywalizacji i wyścigu po sukces. Można wreszcie dopatrywać się jeszcze ogólniejszej egzystencjalnej przenośni: ż
Tytuł oryginalny
Sugestywna metafora
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 205