Wybaczcie, uczeni, ale niniejszy przegląd, ukazujący się już dwudziesty drugi raz, nadal będzie stronił od zajmowania się prywatnością (cielesną i niecielesną) aktorów. Będzie za to próbował - witając nowe nazwiska, czyli nadzieje, łapiąc artystów dramatycznych "na fali" dobrych ról, ciesząc się z ich zwycięstw, czyli przeskoczenia samych siebie, kłaniając się mistrzom - po prostu odnotowywać rozmaite przejawy aktorskiej kreatywności - pisze Jacek Sieradzki.
Prof. Beata Guczalska, dziekan (czy akcja żeńszczenia rzeczowników rodzaju męskiego każe mówić "dziekanka"?) Wydziału Reżyserii krakowskiej Szkoły Teatralnej, znawczyni współczesnego aktorstwa, zadała bolesny cios niniejszemu przeglądowi. Naszkicowała bowiem na sesji "Portret aktora", (która odbyła się podczas ubiegłorocznego Kontrapunktu, a właśnie ukazał się tom referatów będący jej pokłosiem) generalną przemianę w sztuce aktorskiej ostatnich lat; przemiana ta przebiegała w jej ujęciu "od słowa do ciała". "Słowo - mówiła badaczka - traktowano kiedyś jako zasadniczy obszar teatralnego przekazu; najważniejsze umiejętności aktora wiązano z umiejętnością aktorskiej interpretacji tekstu i odpowiedniej wymowy. [...] Stopniowo zaczęto traktować mowę nie tylko jako rejon słów i związanych z nimi znaczeń, lecz także jako obszar ekspresji ludzkiego organizmu oderwany od ściśle określonych sensów. [...] Jeszcze ważniejsza zmiana wiąże