Grzegorz Małecki [mistrzostwo]
Jak się dostaje Gospodarza w "Weselu" (Teatr Telewizji, reż. Wawrzyniec Kostrzewski), rolę, gdzie stentorowo trzeba wygarnąć w tłum kolegów, albo w publiczność, wściekłe oskarżenie ("Wy, a wy, co wy jesteście [...] lalki szopka, podłe maski, farbowany fałsz, obrazki") - no to niechybnie trzeba się witać z tak zwaną zawodową dojrzałością. Wita się, jak należy, jest inteligentem, ile trzeba przejętym, ile trzeba naiwnym, ile trzeba porządnym, ile trzeba przestraszonym; to nie są narzucające się cechy w tradycyjnej lekturze arcydzieła Wyspiańskiego, ale na dziś w sam raz. U Jana Englerta w "Lecie" Rittnera (też Teatr TV) z ewidentną satysfakcją robi sobie kpinki (bez przekraczania granic karykatury) z bubkowatego amanta Goldersa. Natomiast grania w niestety tandetnym dramacie ciekawego zazwyczaj Neila LaBute'a "Kilka dziewczyn" jego macierzysty Narodowy powinien był mu oszczędzić. Szkoda czasu.