Wojciech Malajkat [mistrzostwo]
Dawno go nie było. Reżyserował, dyrektorował, rektoruje w warszawskiej Akademii Teatralnej. A grywał mało, niekoniecznie istotne zadania; wolno było podejrzewać, że może mu się już i nie za bardzo chce. Jednak ożył, gdy dostał rolę Czesława Miłosza w "Deprawatorze" Macieja Wojtyszki (Polski, Warszawa), opowiadającym o spotkaniu trzech wielkich: Miłosza, Gombrowicza i Herberta. Zadanie miał trudne, bo Miłosz w ujęciu Wojtyszki jest właściwie postacią niedramatyczną: nie wchodzi z nikim w konflikt, nie ma żadnej własnej sprawy do przeprowadzenia. Trzeba było zrobić go ciałem, zwalistością sylwetki, jowialnością zachowań, jakimiś śladami tajemnicy twórczej pod pogodną powierzchownością. I zrobił to, dając rolę bledszą niż grający Gombrowicza Andrzej Seweryn, ale z o ile uboższego sukna wydzierganą. Charyzmatyczny nauczyciel w "Stowarzyszeniu Umarłych Poetów" (Och-Teatr, Warszawa, reż. Piotr Ratajczak) na tym tle był już tylko samogra