Dominika Kluźniak [mistrzostwo]
Trzy obok siebie role w Teatrze Telewizji to może kaprys losu (tudzież sekretariatu programowego TV), ale trudno o lepszy symbol nowego, młodo-dojrzałego etapu jej twórczości. Oczywiście klującego się nie od dziś; to raczej Zosia z "Ułanów", o której pisałem w poprzednim spisie, była może pożegnalną zabawą - pyszną - z emploi subretki. Maja w "Lecie" Rittnera (reż. Jan Englert) subtelnie i śmiesznie walcząca z pokusą miłości na granicy autokompromitacji, egzaltowana i naiwna żona sanacyjnego ministra w "Paradiso" Andrzeja Strzeleckiego a zwłaszcza kompletnie niespodziewana Gospodyni z "Wesela", chłodna, oschła, bez zmiękczającego makijażu, ktoś ładnie napisał o jej "niebezpiecznej prostocie" - trzy wyprawy w różne artystyczne strony, przemyślane, z każdorazowo celnie wybranym zasobem środków, esencja aktorskiej dojrzałości. Oby dalej tak bogato i nie tylko w TV (a dodać trzeba, że i drugoplanowa pani Elvsted z "Heddy Gabler" w macierzystym