Lidia Bogaczówna [na fali]
Czy się mylę, że znalazła szczególną przyjemność w roli panny Józefiny w operetce sanatoryjnej "Turnus mija, a ja niczyja", którą Cezary Tomaszewski sprokurował był w krakowskim Małopolskim Ogrodzie Sztuk? Rzecz jest pół groteskową, pół sentymentalną rewią starych przebojów operetkowo-wodewilowych włożonych w łagodnie sparodiowane życie flirtowo-towarzyskie "u wód". Uroczo, bez szarży, przez pół drwiąco, przez pół serio umie bawić się dawnymi konwencjami, lekko je tylko, po dzisiejszemu podkręcając. Pamiętam jej dawne role i z Teatru im. Słowackiego i z małej scenki Barakah, cieszę się, że sporo gra, w tym rzeczy tak nieoczekiwane i wariackie jak hermafrodytyczny Hermes w "Kwiecie paproci" - brawurowej bajce Marii Wojtyszko i Jakuba Krofty, gdzie opowiada się dzieciom ni mniej ni więcej żywot Wyspiańskiego.