Marcin Przybylski [zwycięstwo]
Ciekawe, kto bez podpowiedzi rozpoznałby go na tym zdjęciu ze "Ślubu" w Narodowym (tak Eimuntas Nekrošius wyobraził sobie kanclerza z onirycznego dworu Henryka). Dopiero przy oglądaniu tworów tej klasy wyobraźni plastycznej dociera do nas, jak bardzo teatr nam zszarzał, gdy idzie o modelowanie kształtu postaci. Jak często w fascynującej scenerii (bo nie na brak scenograficznych pejzaży narzekam) plączą się banalni, półprywatni ludzie, jakby w prowadzeniu aktorów bano się ostrej formy. A ona i im jest przecież potrzebna, dla odświeżenia środków. Jest oczywiście sprawnym i fachowym rezonerem, wykonuje bez pudła odpowiedzialne zadania na przykład w "Twórcy obrazów" Enquista czy w znakomitym spektaklu Artura Hofmana w Teatrze Telewizji o Władysławie Szlenglu "Okno na tamtą stronę". Ale chyba przydaje mu się przesiadka w ten pomarańczowy kostium i groteskowy ruch - albo z innej strony szkicowanie przez umiejętności muzyczne wyrazistego epizodu na B (Bog