Izabella Malik [na fali]
Śląska "godka" - melodia języka, słownictwo, akcent - brzmi zazwyczaj jowialnie, donośnie, bywa że zaczepnie. A gdyby ubrać w nią małą mysz? Przepisali na gwarę (ponoć z dużym udziałem aktorki) jedną z bajek Marty Guśniowskiej "Czarno na białym" - o wadze przyjaźni w życiu - i stworzyła się cudna postać śląskiej gospodyni z mysiego domku, wrażliwej, skromnej i nieprawdopodobnie delikatnej, a jednocześnie przeciwstawionej swoją filigranową osobą nieludzkości czarnobiałego świata z sylwetkami kopalnianych szybów na prospekcie. Fantastyczne są takie kreacje rodzące się same, gdzieś z boku, w spektaklu dla dzieci, nie będącym przecież głównonurtową produkcją chorzowskiego Teatru Rozrywki (gdzie ma na koncie w tym sezonie sympatycznego fotografa-ulicznika w "Młodym Frankensteinie" i mnóstwo dawniejszych ról). Może jej arcymyszy ktoś dopisze dalszy ciąg?