Krzesisława Dubielówna [mistrzostwo]
Na jej wejście zatrzymuje się teatr: rozbuchane, nieco chaotyczne widowisko Pawła Miśkiewicza we Wrocławskim Współczesnym, zbudowane z tekstów Tadeusza Różewicza, w tym z tych o matce, co odchodzi. Siada na krzesełku i mówi. Z jakąś krystalicznie przezroczystą świetlistością, która była w pisarstwie syna, prostymi słowami mówi o życiu, skrajnej biedzie, wszystko w jakiejś pełnej godności pokorze. I o tym, że syn nie pokazał jej świata, to znaczy Krakowa, gór, morza. Wtedy się dąsa. I nie wiadomo, jakim cudem w tym nadąsaniu, zaciśniętych ustach i surowym głosie jest cała miłość, jaką syn ma od matki - jeśli ją umie przyjąć. Chciałoby się mieć nagrany ten monolog, bynajmniej nie tylko jako świadectwo wielkiego, aktorskiego kunsztu.