Anna Radwan-Gancarczyk [zwycięstwo]
Proszę popatrzeć na to różowe zdjęcie. Kto wie, czy nie najlepiej uosabia całą przewrotną prostotę "Triumfu woli" Strzępki/Demirskiego. Oto nudna i zasadnicza zołza mająca wszystko wszystkim za złe, odważa się spełnić najskrytsze pragnienie, zrzucić wyprasowany kostiumik i szpileczki, założyć wymarzone, śmieszne tiule wróżki ze skrzydłami ważki, jak z obrazka w książce z dzieciństwa. Po prostu: odważa się wygłupić. Co w takim streszczeniu wygląda byle jak, ale trzeba ją widzieć - najpierw w karcących spojrzeniach rzucanych zza okularów, potem gdzieś z boku majtającą nogami w rozpaczliwej samotności, następnie w chwili przełomu i na koniec w dzikiej rozkoszy bobasa w bajkowym kostiumie. Gdyby na moment się zawahała, gdyby choćby niechcący wzięła dystansujący oddech - koncept diabli by wzięli. Teatr bywa chwilą zdziecinnienia, ale jest skuteczny tylko wtedy, jeśli bezwzględnie wszystkich rozbroi ze wstydu. Co rzadko się zdarza - ale