Piotr Pilitowski [zwycięstwo]
Arnold Friedman został przyłapany na gromadzeniu dziecięcej pornografii, a oskarżono go i skazano za orgie z młodymi słuchaczami kursu komputerowego. Był winny? Chyba nie, ale pewności nie ma, a jego tytułowe tajemnice ("Sekretne życie Friedmanów", Ludowy, Kraków) są wystarczająco śliskie i plugawe jeśli nawet nie przestępcze. Majstersztyk: zagrać oskarżonego tak, żeby nawet pół-gestem nie żebrać współczucia, ale i nie heroizować poświęcającego się (czy na pewno?) ojca rodziny. Wysyłać sprzeczne sygnały zdatne do interpretacji w każdą stronę. Niemal w każdej chwili mówić widzowi: nie sądź mnie, nie wiesz, kiedy kłamię, nie bądź taki pewny siebie i tak wszystkiego nie zrozumiesz. To biegnie oczywiście wbrew elementarnemu instynktowi aktora zawsze chcącego iść na scenę z wewnętrzną jasnością na temat postaci. Ale w dużej mierze właśnie dzięki tej żelaznej dyscyplinie aktora spektakl Marcina Wierzchowskiego, cichy/potężny prote