Grażyna Misiorowska [mistrzostwo]
Nie byłoby rozbuchanego widowiska "Śmierć przyjeżdża w środę", produkcji dwóch scen, Teatru im. Kochanowskiego i Opolskiego Teatru Lalki i Aktora, gdyby nie jej postać szalonej bibliotekarki, co nie chce puścić od siebie kochanka, schowała mu drzwi, a teraz snuje opowieści niby nowa Szeherezada, byle z nią był. Te opowieści, jak to w teatrze Agaty Dudy-Gracz, mnożą się, zjadają nawzajem, ale wszystkie łączy jej ciemny alt wypowiadający sakramentalne "dawno, dawno temu" niczym światotwórcze zaklęcie. Nie szafuje swoją demiurgicznością, gra oszczędnie, ma ten rzadki dar, że widz chce się wsłuchać w każde ciche słowo, które powie, a jej monolog jest może najbardziej wstrząsającą skargą na traumę samotności, jaką słyszałem od niepamiętnych czasów. Potrafi podnieść na lepszy poziom tandetny melodramat ("Co się zdarzyło Baby Jane"), a ci, co ją angażują do przedstawienia, nie wiedząc, po co ("Srebrne tsunami"; także w Teatrze im. Koch