Irena Wójcik [zwycięstwo]
Jest jedną z dłużej pracujących aktorek Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu (a ja ją widziałem jeszcze dawniej w Słupsku, w "Grach kobiecych" Zanussiego). Pamięta czasy, gdy działał tu przeciętny, prowincjonalny teatr, choćby za długiej kadencji Wowo Bielickiego. Przeszła lojalnie wszystkie wałbrzyskie szaleństwa tego wieku, dyrekcje Kruszczyńskiego, Majewskiego, prace Klaty, Kleczewskiej, Strzępki. Teraz gra w "Cynkowych chłopcach", spektaklu młodego reżysera Jakuba Skrzywanka według prozy Swietłany Aleksijewicz. Gra matkę zabitego żołnierza. Nie boi się staroświeckiego wzruszenia, brody trzęsącej się od wstrzymywanego szlochu. Można powiedzieć, że to tradycyjne, konwencjonalne granie. Ale właśnie trening, który przeszła, długie sprawdzanie się w dzikich konwencjach i zadaniach sprawia, śmiem twierdzić, że w jej płaczu nad zwłokami syna nie ma nic z pustego, wyświechtanego gestu scenicznego, że aktorskie rozklejenie, mocno trzymane na