Paweł Palcat [zwycięstwo]
To się nazywa iść po bandzie. Grać Macierewicza, jak onanizuje się przy ścieżce dźwiękowej głosów z kokpitu czy Kaczyńskiego jak wygrzebuje się z worka ze zwłokami brata i wybucha rozpaczliwym monologiem, żądając od widzów utulenia w bólu. Przemysław Wojcieszek w swoim "Hymnie narodowym" (Teatr im. Modrzejewskiej, Legnica) nadto rozpędził się w politycznej gorączce i w nienawiści (której nie kryje), użył najcięższej broni, jaką miał w arsenale wyobraźni, jednoznacznie przekroczył granicę przyzwoitości. Ale aktor nie!! W jego wykonaniu nie ma nic niskiego. Żadnego ośmieszania, poniżania. Jest szaleństwo i groza, ostrzeżenie i strach przed obłędem, jednoznaczność oskarżenia owszem, ale bez pogardy. Chciałbym o tym przekonać, ale ci, do których to mówię i tak mi nie uwierzą, a sprawdzić nie pojadą.