Marcin Kuźmiński
Jak to go nie ma? W obu przedstawieniach krakowskiego Teatru im. Słowackiego, które widziałem w tym sezonie - w "Rytuale" Bergmana w reżyserii Iwony Kempy i w adaptacji "Kuzynki Bietki" przygotowanej przez Małgorzatę Warsicką - był panem sceny, dyktował ton, tempo sekwencji, czuło się jego świetną formę, precyzję w prezentowaniu intencji granych postaci. Ten niebłahy rodzaj dobrego aktorskiego samopoczucia, który sprzyja, niesie spektakl pod niebo a nie niszczy go niemądrym narcyzmem. I nagle w lipcu. Pięćdziesiąt dwa lata. Psiakrew.