Henryk Rajfer [na fali]
Wstyd, wielki wstyd przyznać, ale go nie znałem, nie trafiałem, bywając okazjonalnie w Żydowskim na tego aktora-podporę zespołu Szymona Szurmieja i Gołdy Tencer. A gdy na plac Grzybowski weszli nowi realizatorzy, zobaczyłem artystę w znakomitej formie, czekającego na istotne zadania - i wciąż, jak się zdaje, nie zaspokojonego. Maja Kleczewska w "Dybuku" dała mu do grania jakiś marny żart na temat rebego - egzorcysty, Monika Strzępka z Pawłem Demirskim w niezbyt udanym spektaklu o Marcu '68 stworzyli mu wyganianego z Polski Żyda, postać dziwnie apatyczną, wypełnioną sentymentalnymi marzeniami o zamienieniu się w modrzew, konstrukcję o sto lat świetlnych od jego temperamentu. Musi poczekać, może coś dla takiego Dyla Sowizdrzała, jak on, wreszcie się znajdzie.