Zbigniew Kosowski [zwycięstwo]
Po paru latach nieobecności wrócił do łask w Starym Teatrze. I dobrze, można nie cenić zadań aktorskich rodem z dziwacznego panopticum we "Wrogu ludu" w koncepcji Jana Klaty, ale można też z podziwem patrzeć, jak się w tej grotesce znajduje, jak się ustawia do kolegów, słucha ich i partneruje w zgodzie z najlepszymi standardami zawodu, jak wygina śmiało ciało i modeluje sylwetkę, bezbłędnie znajdując się w każdej scenicznej sytuacji. Taki aktor w zespole to skarb, ale też używanie go do ratowania średniej klasy dowcipów w infantylnym kabarecie "Książka telefoniczna" to czyste marnotrawstwo.