Wojciech Czerwiński [zwycięstwo]
Pamiętam go z roli Ojca w "Ślubie", jeszcze w Akademii Teatralnej, potem zniknął, zagubił się na lata w tłumie komparsów wypełniających warszawski Polski. I nagle jest, odnaleziony, w monumentalnym "Ukraińskim Dekameronie" Klima. Gra i napisał muzykę; w zawadiackiej czapie Rozbójnika, z gitarą albo akordeonem w ręku, często używając dźwięków zamiast słów, kradnie dla siebie każdą scenę, w której się pojawia, rozpiera go dobra energia, chce się go słuchać, chce się na niego patrzeć. Wspaniałe w teatrze są takie niespodziewane powroty z niebytu. W epizodzie ze "Szkoda że jest nierządnicą" Forda poległ, ale w większym towarzystwie; z bezsensownej maszynki scenicznej Dana Jemmetta bodaj nikt nie wyszedł żywy.