Są obrazy wyciśnięte w pamięci, do których po faustowsku chciałoby się zawołać: "Chwilo, trwaj, jesteś piękna! ". I są takie, które chciałoby się z pamięci wyrzucić precz. Bo ją zaśmiecają. Albo przeciwnie - bo trafiły w coś, o czym niepodobna myśleć spokojnie. Nie powinno być żadnych kłopotów z rozpoznaniem, które "precz" jest które - Jacek Sieradzki ocenia w Przekroju spektakle mijającego roku.
Drżenie głosu Makbeta w chwili zabójstwa; tulenie i rozpaczliwe ciąganie po scenie martwej żony jako jedyne przejawy człowieczeństwa w sztucznym świecie gier: "Makbet" Shakespeare'a [na zdjęciu], Teatr imienia Kochanowskiego, Opole, reż. Maja Kleczewska - CHWILO, TRWAJ Pusty pejzaż sceniczny ostatniego przedstawienia Jerzego Grzegorzewskiego, gdy w finale stanęli na proscenium jego aktorzy i milcząc, żegnali ciemniejące malowidło: "On. Drugi powrót Odysa", Teatr Narodowy, Warszawa, reż. Jerzy Grzegorzewski - CHWILO, TRWAJ Bezradnie rozłożone ręce księdza prowadzącego w procesji drewnianą rzeźbę Chrystusa na osiołku - w chwili gdy dopełniła się tragedia matki-dzieciobójczyni wyjąco samotnej w małodusznym świecie: "Łucja i jej dzieci" Marka Pruchniewskiego, Teatr Współczesny, Szczecin, reż. Marek Pasieczny - CHWILO, PRECZ Pogaducha sprzecznych dusz polskiego złodzieja i zamożnego Niemca na temat wspólnej męskiej miłości do samochodów;