"Zbrodnia i kara" wg Fiodora Dostojewskiego w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Iwona Torbicka w portalu kulturaupodstaw.pl.
Małgorzata Bogajewska, reżyserka "Zbrodni i kary" na gnieźnieńskiej scenie, postawiła na teatr aktorski, porzucając formalne kombinacje. Tekstem Dostojewskiego zadała ważne pytania - o to, co dziś robimy, by zmienić świat i na ile jesteśmy w stanie poświęcić siebie w walce ze złem. Swoją adaptację rzuciła na pożarcie aktorom. Ach, co to była za uczta! Nie jest łatwo z powieści, liczącej prawie pięćset stron, zbudować dramat, który przez prawie trzy i pół godziny potrafi utrzymać uwagę widzów. Adaptację, która jest zwarta kompozycyjnie, odtwarza generalnie porządek następujących po sobie w oryginale części, choć z niektórych wątków świadomie rezygnuje (np. z wątku Lizawiety, siostry lichwiarki, która została zamordowana przez Raskolnikowa "nieplanowo", bo się po prostu napatoczyła). Dzięki temu, że reżyserka nie kastruje monologów bohaterów - spektakl w większości zachowuje właściwą powieści polifoniczność. A w polifonii,