Wydarzeniem teatralnym mijającego sezonu teatralnego w Polsce jest inscenizacja "Ślubu" Witolda Gombrowicza na małej scenie Teatru Narodowego w Warszawie. To drugie wybitne dzieło Jerzego Grzegorzewskiego na scenie narodowej, drugi poruszający dotkliwe problemy współczesności spektakl. Po "Nocy listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego, która w rękach reżysera stała się wiwisekcją pustki po "polskości" - "Ślub" pełni rolę manifestu "śmierci człowieka". Po spektaklu w Narodowym nadal sądzę, że pamiętny "Ślub" Jerzego Jarockiego, którego premiera odbyła się w kwietniu 1991 w Starym Teatrze w Krakowie, pozostanie nie tylko arcydziełem teatru, ale kanonicznym "odczytaniem" dzieła Gombrowicza. Równocześnie jednak niezwykła, obsesyjna wariacja Grzegorzewskiego jest nową teatralnie lekturą tego utworu. Spektakl Jarockiego zyskał sobie miano "mszy egzystencjalistycznej". Jak określić dokonanie w Narodowym? Może jako historię szaleństwa i rozpadu Formy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Sycyna" nr 13