Czy powrót Czechowa? Nie, skoro nigdy na dobre nie odszedł. A jednak w tym, iż gra się go znowu i to bez fałszywych usprawiedliwień, nie tylko zresztą Czechowa, ale też Strindberga, Ibsena, Gorkiego i wielu innych, jest coś znamiennego. Impet awangardy lat pięćdziesiątych przygasł, 70-letni Beckett, choć napisał wiele dla teatru, przetrwa pewnie tylko jako autor "Czekając na Godota", Ionesco wierci się jak stara płyta, sztuk Adamowa i Geneta nie gra się już prawie, a ci wielcy z przełomu stuleci trwają. Co więcej - solidnie czytani ujawniają, że byli prekursorami także w odniesieniu do problematyki dramatu awangardowego. Maciej Prus, reżyser "Wiśniowego sadu" w Teatrze Współczesnym, spogląda na postaci tej sztuki oczami trzeźwego Łopachina. Ten potomek pańszczyźnianego chłopa i zaradny kupiec, szczęśliwie wykorzystujący koniunkturę, patrzy zdumionymi i nierozumiejącymi oczami na obłędne figury tańca śmierci, jakie uporczywie, wbrew logice b
Tytuł oryginalny
Studium niedojrzałości
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 142